Poniżej zebraliśmy najczęściej pojawiające się pytania związane z kosą i próby odpowiedzi na nie.
Tradycyjna kosa spotykana na polskiej wsi (zwana “karpacką”) wymagała “silnego chłopa”, a koszenie należało do ciężkich prac fizycznych. Nie wszędzie jednak tak było. W wielu krajach Europy i na Bliskim Wschodzie regularne koszenie było aktywnością nastolatków i kobiet. Ostrza ich kos były zazwyczaj znacznie lżejsze a kosiska lepiej zaprojektowane. Cienko i często klepane ostrza cięły znacznie swobodniej, a obarczenie główną pracą nóg pozwoliło na długotrwałą pracę bez przeciążeń. Ta wersja kosy, której rodowód wywodzi się z Alp, a którą mamy nadzieję weźmiecie kiedyś do rąk, to narzędzie, którym dosłownie dziesięciolatek jest w stanie posługiwać się bez wysiłku.
W porównaniu do kosy “zwykłej” kosa alpejska jest:
- znacznie lżejsza; ostrze + kosisko potrafią ważyć mniej jak 1kg. Przy koszeniu 10m² nie ma to większego znaczenia, ale przy większym areale oszczędności energii i wynikający z nich mniejszy wysiłek zaczynają być znaczące.
- symetryczna; w technice, której uczymy, obciąża równomiernie obie ręce ustawione w takiej samej pozycji a ruch kosiarza jest symetryczny w obie strony. Każda asymetria prowadzi do jednostronnego przeciążenia niektórych mięśni i z punktu widzenia ergonomii użytkowania jest wybitnie niekorzystna.
- dostosowana do kosiarza; kształt kosiska i pozycja rączek dobrana jest indywidualnie do budowy koszącego tak aby zapewnić maksymalną ergonomię. Podczas warsztatów uczymy konstruowania kosisk dopasowanych do użytkownika.
Powszechną odpowiedzią (zaczerpniętą ze starych książek, a następnie oferowaną na niektórych stronach internetowych) jest „akr dziennie” — co było tradycyjnym limitem na kompetentnego człowieka w wielu kulturach, a także w regionach, w których użycie kos zachowuje swoje znaczenie. (jaki dokładnie jest taki „dzień” zwykle pozostawia się domysłom czytelnika)
W ostatnich latach pojawiła się kolejna miara tego, co jest możliwe (z pewnością bardziej po to, by poprawić wizerunek kosy niż po to, by odpowiedzieć na to pytanie związane z czasem) — i jest to około 2-3 minuty na 100 metrów kwadratowych. Tak, to właśnie osiągają najlepsi kosiarze na zawodach, z ostrzami o długości często przekraczającej 100cm. Ale to trochę tak, jakby powiedzieć „człowiek może przebiec 100 metrów w mniej niż 10 sekund”… Tylko nieliczne głosy ośmielają się ostrzec nowo przybyłych, że w pewnych warunkach dana osoba może zmagać się przez godzinę tylko po to, by skończyć z wózkiem ogrodowym pełnym trawy. Ale tak, to może być tak powolne.
W każdym razie obie powyższe „odpowiedzi” mogą być bardzo mylące i faktycznie niesprawiedliwe dla tych, którzy są poważnie zainteresowani realistycznymi szacunkami. „Jak więc”, zapytasz teraz, „może nowicjusz, biorąc pod uwagę praktyczną użyteczność kosy, dowiedzieć się, czego dokładnie się spodziewać?”
Krótka odpowiedź brzmi „Nie może”.
Jeśli komuś wystarczy krótka odpowiedź, sugerujemy, aby osoby te albo trzymały się maszyn do koszenia trawy, albo — aby uniknąć wprowadzenia w błąd — nawet nie próbowały szukać „odpowiedzi” udzielanych przez innych. Zamiast tego najlepiej byłoby wyjść na kończynę, zdobyć kosę i zobaczyć, co się stanie, gdy spróbują.
Jeśli jednak interesują Cię bardziej kompleksowe rozważania (niekoniecznie prosta odpowiedź), zajrzyj tutaj.
(Przykład dodatkowych informacji towarzyszących podobnym pytaniom: jestem 60-letnią kobietą, zdrową, ale niezbyt silną).
Praktyczne wskazówki na tej stronie, jak i to czego uczymy w czasie warsztatów, koncentrują się na tym, jak sprawić, by doświadczenie było równoznaczne z „zabawą”. Oczywiście wiele zabaw, w tym niektóre tańce, jest znacznie bardziej energochłonnych niż powinno być wymachiwanie kosą w przeciętnych warunkach.
Jako rodzaj klasycznego punktu odniesienia, oto inspirujący cytat do przemyślenia z czasów, gdy mieszkańcy wsi w dużej części „starego świata” rozumieli potencjał tego narzędzia:
„Jeśli nie możesz odpocząć podczas koszenia, coś jest nie tak z tym, jak to robisz”.
Oczywiście ta maksyma nie powinna być wyrywana z kontekstu istnienia tych, którzy ją ukuli. Chodzi tu prawdopodobnie o to, że w porównaniu do ścinania drzew siekierą, noszenia kamieni lub innych ciężkich ładunków, wymachiwania kilofem, władania szpadlem lub łopatą i wielu innych rutynowych czynności ówczesnych mieszkańców wsi — koszenie kosą powinno być relaksem.
Na drugim końcu spektrum (XXI wiek) są ci, którzy mówią, że jest to dla nich wyczerpujące. Takie być nie powinno. Jednak nowi użytkownicy kos, którzy nie nauczyli się jeszcze dobrej techniki i utrzymywania ostrza w odpowiednio ostrym stanie, a jednocześnie są zdeterminowani, aby kosić, z pewnością mogą się przemęczać.
Wiele z czynników omówionych na temat osiągnięć związanych z czasem ma zastosowanie również tutaj. Oznacza to, że zawsze, gdy korzystanie z kosy nie jest doświadczeniem „odprężającym”, odpowiada za to kombinacja specyficznych warunków koszenia i/lub umiejętności kosiarza i/lub konstrukcja narzędzia, regulacja i jakość ostrza.
To powiedziawszy, słaba osoba może być wyposażona w wersję kosy, która nie jest łatwo dostępna na rynku komercyjnym, ale nadal (jeśli dołoży się wszelkich starań) w zasięgu ręki. Na przykład ostrze o wadze poniżej 400 g i wyważone kosisko nie cięższe niż 800-900 gramów. Pod warunkiem, że nasza „niezbyt silna” dama dokładnie przestudiuje, jak prawidłowo kosić i utrzymać swoje ostrze w dobrym stanie, a następnie nauczy się, jak zastosować teorię w praktyce, cóż, wtedy może z łatwością tańczyć podczas odkładania pokosu.
Pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy słysząc to pytanie: Czy nie wszyscy wiedzą, że koncepcja trawnika jest znacznie starsza niż wynalezienie kosiarek do trawy? Jakim narzędziem trawniki były cięte przed czasem tych wynalazków? Nożyczkami? Kosa w wprawnych rękach była, aż do stosunkowo niedawnego pojawienia się kosiarek samojezdnych, najszybszym sposobem pielęgnowania trawników.
Tak więc odpowiedź dla wszystkich miłośników trawnika brzmi:
*OCZYWIŚCIE* TRAWNIK MOŻNA KOSIĆ KOSĄ.
Obejrzyj na przykład ten film:
Jeśli interesują Cię szczegółowe rozważania, zajrzyj tutaj.
Wśród różnych pytań związanych z ostrzami, to pytanie jest zdecydowanie najczęstsze. To spory dylemat. Jednoznaczną odpowiedź uniemożliwia kilka faktów:
a) większość ostrzy do kos jest poniekąd uniwersalna
b) różnice między bliskimi kandydatami są często subtelne
c) różnice nie zostały odpowiednio wyjaśnione, a jeśli zbadasz opisy dostarczane przez różne źródła, otrzymasz sprzeczne wrażenia.
Mówiąc najprościej — im więcej umiejętności i rozumienia kosy, a nawet ogólnego „wyczucia narzędzia”, tym większa jest różnorodność sytuacji, w których można użyć dowolnego ostrza (zarówno pod względem długości, jak i wagi) ze względnym powodzeniem.
W skrócie: Ostrze o długości od 60 do 70 cm o wadze od 450 do 550 g powinno zaspokoić potrzeby większości ludzi w „przeciętnych” sytuacjach — to znaczy skosić trochę trawy, znaczną ilość „chwastów” i trochę „zarośli”.
Krótka odpowiedź brzmi: tak, mogą. Ludzkie ciała, jak wiemy, są stosunkowo elastyczne i możemy zginać się, rozciągać i pracować w różnych niewygodnych pozycjach. Nawiasem mówiąc, tysiące akrów trawy zostało skoszonych niezbyt dopasowanymi kosami. (Większość oczywiście z odpowiednio ostrymi ostrzami!)
To powiedziawszy, lepiej jest, jeśli kosa i kosiarz są dobrze dopasowane.
Pamiętaj jednak, że:
a) określenie „kosa regulowana” jest mylące; wszystko, co zwykle oznacza, to kosisko z regulowanymi uchwytami.
b) niektóre „regulowane” kosiska są po prostu za krótkie dla osób o średnim wzroście, które chcą kosić na równym terenie.
c) większość „regulowanych” kosisk ma regulowane rączki tylko w niewielkim zakresie; 15-20 cm to powszechny limit.
d) ponadto przejście od najkrótszego do najdłuższego chwytu kija może niekorzystnie wpłynąć na idealne ukątowanie krawędzi ostrza.
Zatem dłuższa odpowiedź brzmi: o wiele lepiej jest mieć kosę dopasowaną indywidualnie do każdej osoby ORAZ oczekiwanej od niej pracy. Kiedy już odczujesz różnicę, nigdy nie będziesz żałować, że wydałeś „dobre pieniądze” na taki zakup, jednak o wiele bardziej przyszłościową alternatywą jest kosisko ZRÓB-TO-SAM, które najlepiej spełni Twoje specyficzne wymagania.
Większość starych, kutych ostrz warto odrestaurować, nawet jeśli są zardzewiałe lub uszkodzone. Nieco inaczej sprawa się ma z tanimi, „marketowymi” ostrzami. Wykonane ze słabej jakości, miękkiej stali, walcowane a nie kute, w większości przypadków zniechęcą tylko do koszenia.