Podczas gdy wydajność koszenia kosą (w sensie ilości w czasie) może być najczęstszym zmartwieniem wielu początkujących, dokładna odpowiedź na pytajnie “Jak szybko?” (i jego pokrewne warianty) jest tak trudna, że praktycznie niemożliwa.

Powszechną odpowiedzią (zaczerpniętą ze starych książek, a następnie oferowaną na niektórych stronach internetowych) jest „akr dziennie” — co było tradycyjnym limitem na kompetentnego człowieka w wielu kulturach, a także w regionach, w których użycie kos zachowuje swoje znaczenie. (jaki dokładnie jest taki „dzień” zwykle pozostawia się domysłom czytelnika)

W ostatnich latach pojawiła się kolejna miara tego, co jest możliwe — i jest to około 2-3 minuty na 100 metrów kwadratowych. Tak, to właśnie osiągają najlepsi kosiarze na zawodach, z ostrzami o długości często przekraczającej 100cm. Ale to trochę tak, jakby powiedzieć „człowiek może przebiec 100 metrów w mniej niż 10 sekund”… Tylko nieliczne głosy ośmielają się ostrzec nowicjuszy, że w pewnych warunkach ktoś może zmagać się przez godzinę tylko po to, by skończyć z wózkiem ogrodowym pełnym trawy.

Kosiarz na łące

W każdym razie obie powyższe „odpowiedzi” mogą być bardzo mylące dla tych, którzy są poważnie zainteresowani realistycznymi szacunkami. Jedyna rozsądna odpowiedź na pytanie: “Jaki areał mogę skosić w godzinę/dzień/sezon?” brzmi “To zależy.”

Istnieją trzy podstawowe przyczyny rozbieżności w szacunkach:

a) różnice w ludziach

b) różnice w ukształtowaniu terenu i charakterze pokosu (określanego ogólnie jako „trawa”).

c) różnice w samym narzędziu i sposobie jego obsługi przez właściciela.


a) Najważniejszą rolę odgrywa różnica między ludźmi — i nie mówimy tu przede wszystkim o sile fizycznej lub wytrzymałości, chociaż te oczywiście wchodzą w skład równania. Chodzi raczej o to, jak dobrze można nauczyć się nowej umiejętności. Rozróżnienie między początkującym a doświadczonym kosiarzem jest często bardzo mylące — ponieważ, podobnie jak w przypadku urodzonych muzyków, są ludzie z naturalnym „drygiem” do narzędzi i ludzie, którzy mają „dwie lewe ręce”. Z tej pierwszej grupy niektórzy mogą prawie z dnia na dzień stać się „niezłymi kosiarzami”. Większa część (z tej samej grupy) „rozpracuje” koszenie wystarczająco dobrze w ciągu sezonu celowych eksperymentów i z łatwością przewyższy, w rzeczywistych osiągnięciach, dziesiątki osób z wieloletnim doświadczeniem w koszeniu.

Są też ludzie, z grupy skądinąd „nie-narzędziowych”, którzy są bardzo zdeterminowani, skupieni i zwracają uwagę na szczegóły. Dzięki temu w stosunkowo krótkim czasie trafiają do grona wydajnych kosiarzy.

Tak więc same te różnice w nastawieniu mogą już przekreślić wszelkie szacunki i sugerować niemożność dokładnej odpowiedzi na początkowe pytanie w „krótki i prosty” sposób.

Ale kontynuujmy.

b) Szanse na sukces (lub alternatywnie rozczarowanie i frustrację) również zależą od rodzaju ścinanych roślin i terenu. Zazwyczaj większość nowicjuszy nie dostrzega różnic, przynajmniej nie na początku.

Jako krótkie podsumowanie:

i) Niektóre rośliny są kilka razy trudniejsze do cięcia niż inne — i często mylące w procesie uczenia się jest to, że mogą tak nie wyglądać. (Przykład: osty, chyba że bardzo dojrzałe i „zdrewniałe” łodygi, mogą wyglądać jak twarde, zagrażające ostrzu rośliny, ale ich grube łodygi są w rzeczywistości raczej soczyste i łatwe do cięcia zaledwie przeciętnie ostrym ostrzem. Z drugiej strony, dziesiątki traw o drobnych łodygach z łatwością odskoczą jak mistrz Tai-chi w obliczu uderzenia i staną prosto, śmiejąc się z czyjegoś wysiłku, gdy tylko odrobinę mniej niż naprawdę „ostre” i dobrze utrzymane ostrze przejdzie po nich.

ii) Koszenie obszaru nie skoszonego lub, alternatywnie, „zarośniętego” w poprzednim sezonie (nieuchronnie zawierającego starą, suchą / częściowo rozłożoną „strzechę”), może również początkowo trwać kilka razy dłużej niż koszenie dobrze utrzymanego kawałka, lub tego samego obszaru następnym razem.

iii) Przeszkody (drzewa, małe krzaki, skały, płoty itp.) mogą znacznie zmniejszyć teoretyczną wydajność na godzinę. Bardzo korzystne jest zbadanie terenu, który ma być skoszony, przed rozpoczęciem wegetacji na wiosnę i usunięcie kamieni, resztek martwych, suchych badyli pozostawionych po kosiarce rotacyjnej itp. Na dłuższą metę jest to opłacalna inwestycja czasowa.

Można oczywiście to wszystko robić jednocześnie z „pierwszym skończonym” koszeniem (jeśli nie zrobiono tego wcześniej, należy to zrobić teraz), ale potrwa to dłużej i może spowodować pewne uszkodzenia ostrza.

iv) Niezrozumienie, że kiedy wegetacja jest deptana przez ruch pieszy lub kołowy lub jest poważnie przechylana z powodu wiatru i deszczu, zawsze istnieje jeden najlepszy i jeden najgorszy kierunek (z dwoma pomiędzy), z którego można do niej podejść .

c) Co do różnicy w samym narzędziu — odpowiednio ostre i odpowiednio wyregulowane ostrze może prowadzić do podwojenia lub potrojenia efektywności (a nawet więcej) zarówno pod względem czasu, jak i nakładów energetycznych. Niestety, „ostra” kosa i „dobrze dopasowana” kosa to często niejasne koncepcje – i to nie tylko wśród tych, którzy mają skłonność do zadawania tego początkowego pytania…

(Wiele już napisano na ten temat, choć prawdopodobnie jeszcze za mało. Ponadto niektóre „jak” są nadmiernie uproszczone i/lub mylące. Wszystko, co możemy zasugerować, to poważne zbadanie tego tematu i zachowanie różnych uwag do przetestowania.)

Jeśli chodzi o komfort kosiarza (co może, ale nie musi, wpłynąć na wydajność godzinową) różnica między używaniem jednej kosy a drugiej może wyglądać jak „dzień i noc”. Elementem komfortu jest ukształtowanie kosiska i sposób, w jaki ludzie uczą się wykorzystywać potencjał narzędzia na swoją korzyść.